Pokój Wspólny.

Jane Stivenson

Uśmiechneła się, słuchając ich rewelacji.
- Jej, jak ja mało słucham na lekcjach. - powiedziała z uśmiechem.

Siedem Dusz

- Droga Jane. Tego nie było na lekcjach. Ja jestem w dużej mierze samoukiem. Wolę sam się uczyć magii, bo nikt mi nie mówi ile co mam ćwiczyć...i zawsze mam czas na to.

Lily Doge

'Weszła do pokoju'
-Znalazłam spokój na podpisy! W profilu zaznaczcie nad zdjęciem.
Pokazuj mój podpis zawsze. 'tak'
'zachichotała' Macie już stroje? Ja tak..

Siedem Dusz

Spojrzał na nią spod przymrużonych powiek
- Ja się nie przebieram. - odparł krótko i stanowczo.

Lily Doge

-Eee, no ale chyba nie jesteś zły?
Będzie impreza, w szkole... Jane, ty mnie nie zawiedziesz, nie? Pójdziemy zbierac cukierki?

Siedem Dusz

- Nie, nie jestem zły. Po prostu halloween źle mi się kojarzy. Zawsze mam chandrę w okolicach tego święta. To wszystko - spróbował się uśmiechnąć jednak zdobył się jedynie na półuśmiech.

Jane Stivenson

Uniosła brwi.
- Halloween ? W Hogwarcie ? Hmmm.... no, może być zabawnie. Jakoś nie mam pomysłu na strój.... Ale jak cię znam, Lily, masz już tysiąc pomysłów na strój dla mnie - uśmiechnęła się promiannie.

Lily Doge

-Jane, no pewnie, że mam. Nawet mugolska nauczycielka od pl. mówiła że mam wielką wyobraźnię.
zamów , tam gdzie zawsze. A jak wam podoba się mój strój?
[pokazała.]

Siedem Dusz

Spojrzał pobieżnie na strój.
- Niezły, acz jeśli pozwolisz to dodam, że ostrzejszy makijaż przy odrobinie ciemniejszych kolorach ubrań dawałby efekt powalający z nóg. - odwrócił się do Jane - Lubisz chodzić po drzewach to przebierz się za Bijącą Wierzbę. A tak na poważnie - zamyślił się na chwilę - Hmm... Tylko potrzebujesz mocnego makijażu. Biały puder i czarna kreska do oczu, czarna szminka...przebierz się za wampira. Przydałoby się byś miała odpowiednie rekwizyty, czyli tak jak mówię, makijaż, długa, czarna suknia i obowiązkowo kieliszek z czerwonym płynem w środku imitującym krew. Do tego gdybyś się uśmiechała szyderczo i z wyższością to byś była idealna. Ale to tylko moja propozycja...ja się nie znam. - ponownie spojrzał w ogień. Tym razem uśmiechnął się. Ta konwersacja poprawiła mu humor, który zawsze jest popsuty w halloween.

Jane Stivenson

- Jej... Śliczny... Moja ty cudotwórczyni, co ja bym bez ciebie zrobiła ? - zaśmiała się. Słuchała Siedem, a jej usta lekko się rozchyliły.
- Matko, dziękuje o wielki znawco -złożyła ręce i schyliła czoło, po czym się roześmiała.

Siedem Dusz

Zmrużył oczy.
- To tylko propozycja. Jeśli ci nie się nie podoba to zdaj się na Lily.

Jane Stivenson

Powoli i ostrożnie weszła do pokoju wspólnego. Na szczęście nikogo nie było. Odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała, czy po tak długiej niobecności, będzie tu jeszcze mile widziana. Powoli usiadła na krześle i chwyciła leżącego na stoliku obok Proroka. Zaczęła przeglądać go bez większego zinetersowania. Była ciekawa, jakie zmiany zsszły w Hogwarcie, ale sama na zwiedzanie zamku nie miała najmniejszej ochoty.

Siedem Dusz

Wszedł do pokoju wspólnego i rozejrzał się.
- Jane? Jesteś tu? - zapytał cicho. Dostrzegł ją, po czym podszedł do niej. - Długo cię nie było - stwierdził może z lekkim wyrzutem - Co się stało, że musiałaś przerwać uczęszczanie do Hogwartu?